Kansai wita

Konnichiwa, dotarliśmy. Monika zajęła się nami dobrze i od razu wpadliśmy w japońskie tempo. Pyszne sushi, wodospad, onsen, udon, ramen, spacery, sake, sen, praca, onigiri, praca, ramen, sake i drugi dzień zbliża się do końca.

Onsen, czyli japońska łaźnia zasilana naturalnymi ciepłymi źródłami, to doskonały wynalazek. Japończycy ewidentnie lubią się solidnie wygrzać – najzimniejszy basen miał „jedynie” 39,5 stopnia. Ciekawe czy spodobałyby się im węgierskie thermal-furdo?

Jedzenie rewelacyjne: treściwe  i aromatyczne rameny i udony, delikatne piorożki gyozu, sprytne onigiri i oczywiście sushi – choć połowy ryb nie rozpoznajemy – to jest naprawdę pyszne.

Zbierają się też obserwacje społeczne. Japonia, choć tak inna, pozostaje Azją. Cichą, uporządkowaną, fanatycznie czystą Azją. Ale o tym więcej w przyszłości 🙂

6 Replies to “Kansai wita”

  1. Sushi w takim cieplutkim basenie – piękna sprawa.

    1. Baseny na jedzenie sushi odrobine za gorące. Ale sushi przed lub po takiej kąpieli to naprawdę wspaniała sprawa!

  2. Czy spotkaliście też coś tradycyjnego, jakieś kimono, buciki, fryzury? Czy tylko nowoczesność i maseczki?
    Te ostatnie z obawy przed smogiem, czy zarazkami? Całują się tam na ulicy?
    Chyba pyszności i onsen bardzo rozleniwiają.

    1. Tradycyjne kimono, buciki i fryzurę miał kapłan shinto. Panie wyglądające jak gejsze to podobno turystki, które tak uatrakcyjniają sobie zwiedzanie.

      Maseczki są po to, żeby nie zarażać innych. Ale jak powiedziała kiedyś studentka naszej gospodyni, dziewczyny czasem zakładają je, bo… wyskoczył im pryszcz albo nie chce im się malować.

      Onseny rzeczywiście nas rozleniwiają, za to pogoda nie rozpieszcza, a Japończycy z kolei nie zwracają uwagi na takie drobnostki jak ogrzewanie domu czy ocieplanie budynków. Wychodzą chyba z założenia, że „jak jest zima, to musi być zimno”. No i cały czas obiecujemy sobie, że będziemy zamieszczać zdjęcia regularnie,ale jako nam nie wychodzi 🙂

  3. zimno tam trochę a ja myslałam że uciekniecie tam z polskich mrozów

    1. Zimno tu bardzo! Ja marznę zawsze, ale że Błażej – tego jeszcze nie widziałam. To chyba przez wysoką wilgotność. Choć Japończycy zupełnie się tym nie przejmują. Dorośli ubierają się jakby była wczesna jesień, a dzieci noszą… krótkie spodenki. Śmiesznie tak obserwować rodzinę – mama w ozdobnej, raczej słabo ogrzewające czapce (ale jednak) i dwulatek z gołą głową i całymi gołymi nogami! Jak widzimy dziecko w czapce, to śmiejemy się, że pewnie z zagranicy, Chiny albo Wietnam 🙂

Odpowiedz na „W.Anuluj pisanie odpowiedzi