Ten tytuł nie brzmi najlepiej, ale oddech smoka to nazwa parku narodowego Phong Nha, a jaskinie w tym parku są po prostu majestatyczne.
Do Phong Nha dostaliśmy się taksówką z Dong Hoi, a tam pociągiem z Da Nang. Taksówki w Dong Hoi są dwa razy droższe niż w Hoi An. 40-minutowy transfer kosztował nas 450000VDN.
Na miejscu zimno, 4 stopnie. Ale za to jakie widoki 🙂
Ekipa w hostelu Easy Tiger codziennie o 9 rano urządza pogadankę o parku i tam najłatwiej zaplanować trasę. Nasz plan jest następujący – zaczynamy od odwiedzenia łódką jaskini Phong Nha, potem skuterkiem do ogrodu botanicznego, a następnego dnia Paradise Cave i Dark Cave – też skuterem. W ciemnej jaskini będzie pływanie i taplanie w błocie, trzymajcie kciuki za pogodę 🙂 (i skuter).
Jaskinia Phong Nha jest świetnym początkiem, pół godziny płyniemy łódką (360k za łódkę plus 150k/osoba za wejście – tuż po pogadance w Easy Tigerze wygodnie umówić z grupą chętnych, żeby podzielić koszty łódki na 10 osób), a potem odbiera nam mowę. Przestronne, wysokie tunele, wypełnione stalaktytami i stalagmitami, które mają po kilkanaście metrów, robią niezwykle wrażenie, całość jest doskonale podświetlona – bez kiczu i disneylandu. Po kilkunastu minutach łódka wysadza nas przy plaży w jaskini i mamy czas na samodzielną eksplorację.
Po szybkim lunchu wskakujemy na naszą Hondę, delikatnie martwiąc się gruźliczym przydechem dochodzącym z silnika. Bez problemów dojeżdżamy do Parku Botanicznego (wstęp 40k/ osoba, parking 4k). Do zamknięcia (17:00) mamy prawie 2h, wybieramy trasę numer dwa i wbijamy się w dżunglę. Trasa najpierw wygląda jak deptak w Ustce, ale po chwili zamienia się w wąską ścieżynkę. W trudniejszych momentach wspomagamy się linami i drabinkami. Mijamy „swimming hole” z zadziwiająco ciepłą wodą, kilka klatek ze zwierzętami (małpy, gruuuby wąż i para pawi) i docieramy do wodospadu. Widoki zapierają dech w piersiach, a trasa dostarcza sympatycznej adrenaliny, będąc w pełni bezpieczną i cywilizowaną. Ten króciutki trek przypomina nam przygody sprzed dwóch lat w parku Khao Sok. Jeśli tu będziecie, to naprawdę warto 🙂